|
[pagina]
Pierwsze ocenione zostanie przez jury przedstawienie Parady Jana Potockiego
w wykonaniu Teatru Polskiego z Bielska Białej.
Aneta Prymaka: Napisane ponad dwieście lat temu Parady to zbiór
burlesek, w których Jan Potocki drwi z sobie współczesnych. Co pokaże wasz
teatr?
Tomasz Dutkiewicz, dyrektor Teatru Polskiego, reżyser i scenograf
przedstawienia:
- W naszej wersji można rozpoznać charakterystyczne dla klasycznej burleski
postaci Kolombiny czy Arlekina, ale od czasu do czasu pojawiają się też akcenty
współczesne, dzięki którym widz wie, że akcja przedstawienia toczy się dzisiaj.
Bardzo pomógł nam w tym sam tekst Parad. To coś więcej niż rubaszna komedia.
Potocki bawi się słowem, pełno jest wieloznaczności, aluzji, łącznie z
seksualizmami, od których aż skrzy się tekst. My to wszystko staramy się oddać.
To wielkie pole do popisu zarówno dla aktorów, jak i dla widzów. Dzięki tym
wieloznacznościom każdy odbiera go zależnie od swojej wrażliwości i wyobraźni.
Komu poleciłby więc Pan tę sztukę?
- Mogą ją oglądać wszyscy - i dzieci i dorośli. Niezależnie od tego, co
mówiłem, u nas najważniejsza jest dobra zabawa. Bo bulwar to z założenia sztuka
podkasana, stworzona po to, żeby bawić. Dlatego właśnie nasze przedstawienie
jest bardzo rozbudowane ruchowo i widowiskowe. Znalazło się tu sporo elementów
akrobatycznych. Aktorzy w trakcie prób mieli specjalne treningi. Nie jesteśmy
oczywiście cyrkiem, ale wiele jego elementów można w naszym przedstawieniu
odnaleźć.
Chyba lepiej wypada więc ono na powietrzu niż w zamkniętej sali.
Wystawialiście je przedtem na scenie w teatrze, czy przygotowywaliście z myślą o
graniu latem w ogródkach?
- Najpierw wystawialiśmy na małej scenie naszego teatru. Ale rzeczywiście
idealnie nadaje się ono do ogródków. Akcja toczy się na jarmarcznej scenie,
którą równie dobrze można urządzić w teatrze, jak i w ogródku. W warunkach
ogródka nawet lepiej. Pamiętajmy, że była to pierwsza polska wersja komedii
dellarte, związanej przecież z teatrem ulicznym, rozgrywanym na jarmarkach.
Teatr Polski w Bielsku Białej ma w swoim repertuarze i sztuki Becketta czy
Szekspira, i musicalowy Zielony Gil, i burleskę Parady. Ogromna
różnorodność.
- Tak. Zwłaszcza w niewielkim mieście, jakim jest Bielsko-Biała, taka
różnorodność jest niezbędna. Ludzie mają różne gusty i wszystkim trzeba coś
zaoferować. Zresztą ja nie uciekam od żadnych sztuk, lubię taki płodozmian.
Najważniejsze, żeby to, co robię, było na najwyższym poziomie. Wtedy ludzie będą
chcieli przyjść i to obejrzeć. A gdy - tak jak w dzisiejszych czasach - nie
zawsze chcą przyjść, trzeba wyjść do nich. To robimy właśnie w teatrze
ogródkowym. Może ktoś, kto zupełnie nie chodzi do teatru, pojawi się przypadkiem
w ogródku, popijając wino obejrzy sympatyczny spektakl i za jakiś czas zacznie
sam przychodzić na sztuki?
Parady w wykonaniu Teatru Polskiego z Bielska Białej można obejrzeć dziś
o godz. 19 w Dolinie Szwajcarskiej, w niedzielę (8. 07) w Lapidarium i w
następny poniedziałek (9.07) w Dolinie Szwajcarskiej
[podpis pod fot./rys.]
© Archiwum GW, wersja 1998
Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl