VII KONKURS TEATROW OGRODKOWYCH
"Dekameron" tak naprawde nie jest taki nudny
Prawde mowiac, nie najlepiej wyszedl bydgoskiemu teatrowi Lolec "Dekameron" Giovanniego Boccaccia. Byc moze aktorzy za wysoko postawili sobie poprzeczke, decydujac sie na inscenizacje tego XIV-wiecznego dziela.
KATARZYNA WERESZCZYNSKA
Ale to, ze zgromadzona na rynku mariensztackim publicznosc wybuchala czasami smiechem, moze byc jedynie zasluga piora mistrza Boccaccia.
Fot. WOJCIECH GRUSZECKI
Glownymi zarzutami, jakie mozna postawic grupie z Bydgoszczy, sa monotonia i nuda. Prawie przed kazda z pieciu opowiesci na scene wychodzila dlugowlosa kobieta i zaczynala spiewac starodawna piesn. Towarzyszyl jej mezczyzna narrator, ktory zanim pojawili sie inni aktorzy, krociotko streszczal dana nowele. Te przerywniki nie bardzo spodobaly sie widzom, tym bardziej ze piesn caly czas sie powtarzala.
Niespodziewanie najbardziej rozbawil publicznosc nie planowany wczesniej epizod z pewnym dziadkiem, ktoremu nie podobalo sie, ze na Mariensztacie ktos "tak halasuje" i postanowil, wymachujac laska, wyrazic na ten temat swoja opinie. Jeszcze jednym mankamentem wystepu bylo bardzo slabe naglosnienie. Widzowie siedzacy z tylu naprawde nie slyszeli tego, co mowili bohaterowie. Juz kolejny raz przedstawienie ogrodkowe wiele traci ze swego uroku wlasnie przez to. Byc moze wiec organizatorzy konkursu powinni powaznie zastanowic sie nad tym "punktem programu".